Jakub Broch tłumaczy, że protest dotyczy przede wszystkim dwóch miejsc: otuliny Bieszczadzkiego Parku Narodowego oraz projektowanego Turnickiego Parku Narodowego. Oba miejsca są na terenie Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krośnie. Jak tłumaczą członkowie Dzikich Karpat, są to bardzo cenne fragmenty lasów, które są w tej chwili intensywnie wycinane.

Dodaje też, że Inicjatywa Dzikie Karpaty od trzech lat próbuje porozumieć się z Lasami Państwowymi, które zarządzają lasami w Polsce, jednak nie widać z drugiej strony dobrej woli.
- Przykładowo w ostatnich dniach mieliśmy protest hamakowy w projektowanym rezerwacie Las Bukowy pod Obnogą. Ma on status projektowanego od 20 lat, a od kilku lar zaczęły się w nim intensywne cięcia. W tym roku wytyczane są nowe szlaki zrywkowe, są to dziury wyryte w zboczu, które zostaną tam na dziesiątki lat. Nie możemy bezczynnie liczyć na to, że Lasy Państwowe kiedyś przystąpią do dialogu. Chcemy tego dialogu zażądać w jasny sposób - zaznacza przedstawiciel Dzikich Karpat.
Przyznaje jednocześnie, że rozmowy są prowadzone. Kolejne mają się odbyć 18 sierpnia z Nadleśnictwem Stuposiany, podczas których Dzikie Karpaty będą domagać się, by projektowane rezerwaty były chronione.

Wideo
Dr Edward Marszałek, rzecznik prasowy RDLP w Krośnie mówi, że zarzuty aktywistów znane są od lat.- My tłumaczymy zasady naszego działania i one są niezmienne. Naszym zadaniem jest nie tylko ochrona starych drzew, ale dbałość o cały ekosystem leśny, o wszystkie funkcje lasu i wszystkie pokolenia lasu. Stąd nie rozumiemy, dlaczego z takim obrzydzeniem patrzą na młodniki. Dla nas tak samo ważne są młodniki, drzewa średnie i starodrzewy - mówi dr Edward Marszałek.
Dodaje, że starych drzew na pewno nie brakuje i o ile aktywiści znaleźli 6 tysięcy takowych, to Lasy Państwowe wiedzą, że może ich być od 80 do 100 tysięcy w samych Bieszczadach. I tych drzew będzie przybywać.
- Pozyskiwanie drzew o wymiarach pomnikowych ograniczone jest do absolutnego minimum i tylko po kontroli inżyniera nadzoru - tłumaczy rzecznik RDLP.

Zdaniem RDLP w Krośnie, protestujący nie mają racji twierdząc, że starodrzew bieszczadzki ginie.
- Najlepszym tego dowodem jest fakt, że bieszczadzkie drzewostany się starzeją. Dzisiaj w niektórych nadleśnictwach mamy średni wiek drzewostanu 84 lata. Doprowadziliśmy do takiego stanu, że mamy bardzo dużo starych lasów, ale z drugiej strony budzi to niepokój o ich trwałość. Trzeba też pamiętać, że w obszarze lasów są rezerwaty przyrody, w które nie ingerujemy podobnie jak w wyłączone strefy ochrony gniazd ptaków drapieżnych, cennych porostów, strefy ochrony przypotokowej, gdzie w ogóle nie prowadzimy żadnej ingerencji w drzewostan - wyjaśnia Edward Marszałek.

- Mówienie o prapuszczy, o starych drzewostanach to nie tylko dezawuowanie pracy kilku pokoleń leśników, ale próba zamazania historii Bieszczadów. Trzeba o tym głośno mówić, bo jesteśmy winni to potomkom ludzi stąd wysiedlonych, którzy przez kilkaset lat tutaj żyli i pracowali. Dziś ktoś wmawia ludziom, że jest to dzika prapuszcza karpacka - dodaje rzecznik RDLP w Krośnie.
Grażyna Zagrobelna, dyrektor RDLP w Krośnie podkreśliła, iż Lasy Państwowe działają w granicach prawa i muszą to prawo realizować. Nie wie też, jakie tak naprawdę są postulaty protestujących, bo do RDLP nikt ich nie zgłasza.
- Dobrze, że maja FB, gdyż stamtąd można się coś dowiedzieć o co chodzi Inicjatywie Dzikie Karpaty - komentuje wydarzenia dyrektor RDLP.
- Nadmienię, że w Bieszczadach to tak naprawdę nie jest eksploatacja, a wykonujemy tylko i wyłącznie cięcia hodowlane i pielęgnacyjne, by ten las wzmacniać poprzez wzmacnianie odporności drzewostanów bieszczadzkich - mówi dyrektor Grażyna Zagrobelna.

- Wprowadziliśmy wiele obostrzeń w gospodarce. Na każdej powierzchni pozostawiamy kępy drzewostanów od 5 do 10 % do naturalnego rozpadu. Chronimy strefy przypotokowe i jeśli tam coś wycinamy, to po to, by zostawić. Pilnujemy drzew o wymiarach pomnikowych. Przykładowo w tej chwili w Nadleśnictwie Bircza mamy ponad 40 tysięcy jodeł o wymiarach pomnikowych, a w Nadleśnictwie Stuposiany 20 tysięcy. I to nie jest tak, że my wycinamy ostatnie rarytasy - zaznacza dyrektor RDLP w Krośnie.
Zapewnia też, że wystarczy obejrzeć zdjęcia z drona, czy satelitarne, na których widać, że RDLP w Krośnie ani nie zmienia krajobrazu, ani nie wycina wszystkiego w pień.
- Zapewniam, że to co my przekażemy następnym pokoleniom będzie zdrowsze, bardziej zróżnicowane, dostosowane do tych terenów i bardziej odporne - dodaje dyrektor Grażyna Zagrobelna.
Protest został zarejestrowany dzisiaj do godz. 15.00


Komentarze
Dodaj komentarz