W miniony poniedziałek (18 stycznia) st. szer. OT Amadeusz Łuczyszyn w drodze na służbę do Klinicznego Szpitala Wojewódzkiego nr 1, na ulicy Rejtana, tuż za postojem taksówek, zauważył dymiący samochód.
- Widząc zdarzenie,żołnierz z Rzeszowskiego Batalionu Lekkiej Piechoty 3PBOT chcąc udzielić pomocy, zjechał na pas zieleni, wyciągnął gaśnicę ze swojego samochodu i natychmiast podjął próbę opanowania ognia. Wcześniej zalecił właścicielce szybko wyjąć wartościowe rzeczy z samochodu - informuje kpt. Witold Sura, rzecznik prasowy 3.Podkarpackiej Brygady Obrony Terytorialnej im. płk. Łukasza Cieplińskiego.
Choć początkowo wydawało się, że sytuację uda się opanować, niestety mimo wykorzystania dwóch 2 kilogramowych gaśnic ogień zaczął się wzmagać i rozprzestrzeniać. Płonący samochód nagle ruszył z miejsca i zaczął się przemieszczać.
- Kazałem się wszystkim odsunąć. Pojazd zatrzymał się na pasie zieleni. Służby były już powiadomione. Ustawiłem się na pasie ruchu tak, by uniemożliwić samochodom przejazd obok płonącego auta i kierowałem wszystkich na prawy pas ruchu. W międzyczasie kierowca autobusu chciał mi przekazać dużą gaśnicę, którą miał na wyposażeniu, ale było już za późno. Wiedziałem, że nie dysponujemy środkami by skutecznie walczyć z pożarem. Pojazd był pusty, nie było bezpośredniego zagrożenia zdrowia i życia, więc nie podjęto dalszych działań - opowiada st. szer. OT Amadeusz Łuczyszyn, żołnierz 3 Podkarpackiej Brygady OT.


Komentarze
Dodaj komentarz