20 stycznia sąd przesłuchał następnych świadków. Policjant z krośnieńskiej komendy miejskiej, który był na miejscu tragedii powiedział, że tuż po odprawie, po godzinie 18, wraz z kolegą z patrolu z polecenia oficera dyżurnego udali się pilnie w rejon ulicy Krakowskiej, gdzie miało dojść do pobicia.
- Po dotarciu na miejsce, w przewiązce między dwoma lokalami, zobaczyliśmy mężczyznę leżącego twarzą do ziemi. Był nieprzytomny, ale oddychał. Nie odwracaliśmy go jednak, gdyż była obawa urazu kręgosłupa. Na głowie było widać obrażenia, była cała zakrwawiona. Widać było też krew na chodniku. Po chwili przyjechało pogotowie i medycy zajęli się udzielaniem mu pomocy - opowiadał w sądzie policjant.
Policjant rozpoznał tego mężczyznę i nawet głośno sobie pomyślał - "Remek, co się stało?".
- Znałem go, gdyż wielokrotnie mieliśmy interwencje z nim. Zawsze dotyczyły one wykroczeń porządkowych i przeważnie, gdy był nietrzeźwy. Zdarzało się, że nietrzeźwy spał na klatkach schodowych. Taki też przypadek był dzień przed tym zdarzeniem na klatce schodowej w bloku przy ul. Mickiewicza. Interwencje dotyczyły również spożywania alkoholu na przystankach. Nigdy nie był jednak agresywny. Żartowaliśmy nawet, że powinien występować w kabarecie, gdyż miał specyficzne poczucie humoru i dystans do sytuacji, w której się znajdował - zeznał podczas rozprawy funkcjonariusz z KMP w Krośnie.
Policjant z kolegą z patrolu asystował też funkcjonariuszom kryminalnym przy zatrzymaniu Łukasza C. w jego mieszkaniu w bloku.

Kolejnymi świadkami byli ponad 50-letnia kobieta i ponad 50-letni mężczyzna. Zostali oni doprowadzeni na salę sądową przez policjantów, po wcześniejszym zatrzymaniu. Obydwoje w dniu zdarzenia przebywali przez chwilę z obydwoma oskarżonymi w pustostanie przy ul. Krakowskiej przy starym cmentarzu.
Świadek siedziała na terenie opuszczonej posesji z trzema mężczyznami.
- Byliśmy dość mocno nietrzeźwi, piliśmy alkohol, ale siedzieliśmy spokojnie i rozmawialiśmy. W pewnym momencie przyszli Łukasz C. i Wojciech K. Obaj byli pijani i szukali okazji do napicia się. Nie pamiętam, by byli jacyś agresywni. Łukasz siedział obok mnie i wydawało mi się, że był nie tylko pod wpływem alkoholu, ale i jakiś środków odurzających. Widziałam to po jego oczach, które były mętne. Miał też wąskie źrenice Posiedzieli może pół godziny i poszli. Powiedzieli, że idą "coś zmontować", czyli poszukać alkoholu, albo pieniędzy na alkohol. O tym, że to oni pobili tego chłopaka dowiedziałam się kilka dni później - zeznała kobieta.

- Złapałem go jednak za rękę i wyrwałem się z uchwytu. Nie wiem, dlaczego Łukasz się tak zachował. Ja mu nic złego nie powiedziałem ani nic nie zrobiłem. Wcześniej nie mieliśmy żadnych konfliktów. Wydaje mi się, że był tego dnia pod wpływem jakiś środków odurzających, miał mętne oczy i był pobudzony. Zaraz potem z Wojtkiem poszli w kierunku sklepu - zeznał mężczyzna.
Sąd na dzisiejszej rozprawie przesłuchał też świadka incognito. Ta część była z wyłączeniem jawności.
Łukasz C. i Wojciech K. przebywają w tymczasowym areszcie. Pierwszy z oskarżonych odpowiada w tej sprawie w warunkach recydywy. Wcześniej karany był między innymi za rozbój i pobicie.
Obydwu mężczyznom grozi kara od lat 8 do 25 lat więzienia lub kara dożywotniego pozbawienia wolności.


Komentarze
Dodaj komentarz