Na kolejnej rozprawie, która odbyła się 28 czerwca, zeznawali lekarze ze szpitala w Krośnie i Rzeszowie, którzy udzielali pomocy Remigiuszowi L.

Odpowiadając na pytanie obrońców, lekarz zaznaczył, że fakt, iż poszkodowany był pod znacznym wpływem alkoholu, nie miał żadnego wpływu na rodzaj podejmowanych czynności medycznych.
Zeznawało także dwoje lekarzy anestezjologów ze szpitala w Krośnie, którzy zajmowali się 27-latkiem, który trafił nieprzytomny do krośnieńskiej lecznicy.
- Po badaniu tomograficznym okazało się, że jest bardzo masywny krwotok podpajęczynówkowy oraz krwiaki. Dodatkowe badanie nie potwierdziło, że pacjent ma tętniaka, a obrażenia czaszkowo-mózgowe były wynikiem urazu - powiedziała w sądzie jedna z lekarek.
Po wykonaniu następnego dnia drugiej tomografii i przeprowadzeniu drugiej konsultacji z oddziałem neurochirurgii szpitala w Rzeszowie zapadła decyzja o przetransportowaniu Remigiusza L. do Rzeszowa.
Lekarz neurochirurg ze Szpitala Wojewódzkiego nr 2 w Rzeszowie zeznał, że Remigiusz L. Był w ciężkim stanie neurologicznym i miał przeprowadzoną operację obniżenia ciśnienia wewnątrz czaszki poprzez usunięcie krwawego płynu mózgowo-rdzeniowego. Dodał, że takie same czynności medyczne podjąłby zarówno wobec pacjenta pod wpływem alkoholu, jak i pacjenta trzeźwego.
Po operacji w Rzeszowie pobity mężczyzna trafił ponownie do szpitala w Krośnie. Po kilku dniach wysunięto podejrzenie śmierci mózgu. Uznany za zmarłego został niespełna dwa tygodnie po pobiciu.
Na pytania stron odpowiadał również (w formie wideokonferencji) biegły medycyny sądowej z Zakładu Medycyny Sądowej Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krośnie, który w tej sprawie wydał opinię oraz odpowiedział na zarzuty, jakie do opinii złożyli obrońcy obydwu oskarżonych.
Biegły podtrzymał, że bezpośrednią przyczyną zgonu Remigiusza L. były obrażenia czaszkowo-mózgowe w postaci krwiaków śródczaszkowych i stłuczeń tkanki mózgowej z dołączającym obrzękiem mózgu. Powstały one w wyniku kilku uderzeń powstałych z dużą siłą.
Zaznaczył, że stopień upojenia alkoholowego Remigiusza L. (około 4,2 promila) nie miał wpływu na obrażenia śródczaszkowe u 27-letniego mężczyzny. Zależały one wyłącznie od doznanych urazów. Również przeprowadzone badania jednoznacznie wykluczyły obecność tętniaka u 27-latka.
Biegły stwierdził też, że gdyby komisja lekarska 16 września nie stwierdziła śmierci mózgu, to zgon nastąpiłby w ciągu 2-3 dni wskutek niewydolności wielonarządowej.
- Zarówno w szpitalu w Krośnie, jak i w Rzeszowie Remigiusz L. był traktowany z najwyższą starannością. Zastosowano poprawną diagnostykę i leczenie, a dowodem tego jest fakt, że przeżył aż dwa tygodnie. Gdyby do takiej sytuacji doszło 15 lat temu, to pacjent zmarłby prawdopodobnie w trzeciej dobie po zdarzeniu - podkreślił biegły sądowy z Krakowa.
Łukasz C. i Wojciech K. są tymczasowo aresztowani. Pierwszy z mężczyzn odpowiada przed sądem w warunkach recydywy. Wcześniej był karany między innymi za rozbój i pobicie.
Obydwu mężczyznom grozi kara od lat 8 do 25 lat więzienia lub kara dożywotniego pozbawienia wolności.


Komentarze
Dodaj komentarz