Czym palić?
Jeśli zaufać badaniom naukowym to najlepiej drewnem gatunków liściastych, zwłaszcza dębiną, która w stanie suchym daje najwyższe wartości w kilokaloriach. Dąb suchy spala się, a właściwie żarzy, niemal na podobieństwo węgla dając dużo ciepła.
- Warunek jednak, że jest bardzo suchy, wtedy pali się spokojnie i równomiernie. Równie dobrym opałem jest grabina, mająca tę zaletę, że o wiele szybciej schnie. Trudna jest jedynie w łupaniu, gdy dostajemy drewno o dużej zawiłości słojów. Godne polecenia jest też drewno buka, jesionu i brzozy. To ostatnie znakomicie pali się, nawet gdy nie jest dosuszone, co zawdzięcza zwartej w korze betulinie - tłumaczy dr Edward Marszałek, rzecznik prasowy Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krośnie.

Zakazane jest palenie w piecach drewnem przetworzonym w postać impregnowanych belek, płyt wiórowych lub sklejki, jak również elementów lakierowanych.
Wartość opałowa
Wartość opałowa zależy od gęstości (wagi) danego gatunku w stanie wysuszonym, czyli od "zawartości drewna w drewnie". Podręczniki zalecają spalanie drewna o wilgotności około 15% oraz suszenia go do 2 lat.
- Z mojej praktyki wynika, że drewno bukowe i grabowe pozyskane w początku zimy, suszone od marca osiąga tę wilgotność do września, zaś w kolejnych latach jest często obiektem ataku szkodników (owadów i grzybów), stąd traci na wadze, zatem i na wartości.
Natomiast drewno z dębu, jabłoni, czy gruszy warto suszyć nawet trzy lata, wówczas osiąga optymalną wilgotność, nie tracąc na wadze - opowiada Edward Marszałek.

Właściciele kominków najchętniej palą buczyną lub brzeziną. Drewno bukowe jest twarde, pali się spokojnie i daje dużo ciepła, bo jest wysokokaloryczne. Z kolei drewno brzozy jest wygodne w przygotowaniu, szybko schnie i jest lżejsze, co nie jest bez znaczenia dla wysiłku przy znoszeniu go do mieszkania.
Pierwszą pozycję w tabeli kaloryczności z jednego decymetra sześciennego zajmuje jednak zdecydowanie grab, którego metr sześcienny dokładnie wysuszonej masy waży 790 kg. Na kolejnych miejscach są: dąb (660) , buk, jesion, wiąz (około 580), brzoza (550), wierzba i olcha (540), jodła, modrzew, świerk i sosna (wszystkie w granicach 430-450), osika oraz lipa i topola, które dostarczają niewiele ponad połowę tej energii, którą uzyskać pozwala grab.
Osobna sprawa to podświadome wrażenie ciepła różnych gatunków. Najlepsze robi brzoza, suchy dąb i buczyna. Natomiast patrzenie w płonące polana osikowe i wierzbowe wcale nie musi dawać poczucia ciepła, bo gatunki te długo trzymają wilgoć, a sama ich wartość opałowa jest bardzo niska. Warto też wiedzieć, że te gatunki mają niezwykłą siłę przetrwania, obawiającą się wypuszczaniem pędów z drewna ściętego przed wieloma dniami. Wystarczy, że mają dostęp do wilgoci na styku z ziemią i takie polana, zamiast wysychać, zaczynają rosnąć.
Godne uwagi jest wykorzystanie odpadów tartacznych. Jest to pełnowartościowe opał, tyle tylko, że mocno rozdrobniony, a co w pewnych okolicznościach jest zaletą. Na pewno jednak szybciej przesycha, łatwiej używać go w "kozach" czy kominkach, jak również na rozpałkę w dużych piecach.

Suszenie - ważna rzecz
Łupanie drewna powinniśmy robić zimą, najpóźniej zaś wiosną, zakładając, że opał pozyskany jest w czasie spoczynku wegetacyjnego drzew. Sterty łupek, polan czy szczap (jak kto woli) mogą przez jakiś czas leżeć w nieładzie, zwłaszcza gdy pogoda jest słoneczna. Ale do właściwego suszenia trzeba je z czasem złożyć w sztaple, w taki sposób, by swobodnie mogły przesychać na wietrze i słońcu. Ułożony stos warto nakryć, by obfity opad nie wprowadził nam pleśni i grzybów do wnętrza. Boczne zacinanie deszczu nie szkodzi drewnu, a w przypadku dębiny wręcz jest pomocne w pozbyciu się wilgoci wraz z zawartymi w drewnie garbnikami.
- Warto też zwracać uwagę, by nie mieszać nadmiernie gatunków o różnych standardach przesychania, np. wierzby czy osiki z sosną, bo uzyskamy opał o nierównomiernej wilgotności. Co ważne, świeżo porąbanego drewna nie należy układać od razu czołami łupek do siebie, bo w trakcie gubienia wody, na styku łupek będzie się utrzymywać większa wilgotność rodząca pleśnie. Pamiętajmy, że apogeum przesychania drewna jest od maja do lipca, w sierpniu zmienia się już średnia wilgotność powietrza, więc wysychanie słabnie. Najlepiej zatem we wrześniu w czasie słonecznej pogody przewieźć opał do drewutni i układać w odwrotnej kolejności do tej, w jakiej zamierzamy go zabierać zimą do palenia - wyjaśnia rzecznik prasowy RDLP w Krośnie.
Warto na koniec podkreślić, że spalając drewno, wprowadzamy w obieg węgiel w postaci pierwiastka, który już jest w naszej atmosferze. Natomiast spalając węgiel kopalny, ropę czy gaz, emitujemy do naszego środowiska dodatkową pulę wydobytą z wnętrza ziemi. Ona właśnie jest niezwykle szkodliwa, bo nie da się jej zrównoważyć poprzez jakąkolwiek dodatkową asymilację.
Dofinansowano ze środków Lasów Państwowych



Komentarze
Dodaj komentarz