- Wilki porwały psa z podwórka, zaledwie 5 metrów od domu, w obecności człowieka. Dosłownie "wydarły" go spod nóg właścicielki. Jest to starsza osoba, która w wyniku tego przewróciła się, na szczęście udało się jej o własnych siłach dobiec do domu - opisuje czytelniczka.
Jak wynika z relacji, wilków było około dziesięciu. Nie było to pojedyncze zwierzę, lecz cała wataha dorosłych osobników. Porwany pies nie należał do małych - był to owczarek szkocki, solidnej postury, co pokazuje, z jaką siłą i determinacją działały drapieżniki.
To już drugi atak w krótkim czasie. Kilka dni wcześniej, przed godziną 8:00 rano, wilki zabrały mniejszego psa z tej samej posesji. Mieszkańcy zgłaszali te incydenty do lokalnych władz, jednak spotkali się z brakiem realnej pomocy.
Po pierwszym ataku zgłoszenie zostało odnotowane w Urzędzie Gminy Iwonicz-Zdrój, jednak mimo obietnic wizyty urzędnika i policjanta, nikt nie przyjechał. Mieszkańcy są przerażeni i obawiają się, że kolejne ataki są tylko kwestią czasu.
- To bezpośrednie zagrożenie nie tylko dla zwierząt domowych, ale i dla ludzi. W naszym domu, jak i w sąsiedztwie, przebywają małe dzieci. Boimy się wychodzić! Brak reakcji służb może doprowadzić do tragedii - alarmuje czytelniczka.

Mieszkańcy apelują o natychmiastowe działania. Potrzebują konkretnej pomocy, nie obietnic. Czy dopiero atak na człowieka zmusi odpowiednie instytucje do podjęcia kroków?
Przypominamy. Wilk objęty jest w Polsce ochroną gatunkową na terenie całego kraju od 1998 roku.
Burmistrz Gminy Iwonicz-Zdrój poinformował w rozmowie telefonicznej, że apeluje do mieszkańców, by wszystkie informacje, czy dowody choćby w postaci zdjęć, o ile jest taka możliwość, przekazywali do urzędu.
- Prosimy mieszkańców, by pisali konkretne pisma, że czują się zagrożeni. My jako gmina nie jesteśmy decyzyjni, by decydować o przeprowadzeniu płoszenia, odstrzału, czy odłowienia i przeniesienia w inne miejsce. O tym decydują instytucje ochrony środowiska. My musimy mieć jak najwięcej mocnych dowodów, dokumentację, by móc przekazać to dalej. Wiem, że mieszkańcy czują się zagrożeni, bo nie jest tak, że wilki siedzą sobie w lesie, bo wtedy jest wszystko ok, ale jeśli pies jest wyrwany mieszkańcowi z rąk, to sytuacja robi się już naprawdę niebezpieczna - poinformował burmistrz Grzegorz Nieradka.
Burmistrz dodał również, że był już jedna pozytywna decyzja dotycząca płoszenia wilków w Iwoniczu.
- Nie wiem, czy jest to do końca skuteczna metoda, bo wilki przenoszą się w inne miejsca, gdzie znowu czują się bezpieczne - dodał Grzegorz Nieradka.
Czekamy na komentarz w sprawie wilków od kolejnych służb. Artykuł będziemy aktualizować.
[AKTUALIZACJA]
Komisarz Paweł Buczyński z Komendy Miejskiej Policji w Krośnie poinformował, że od początku marca 2025 roku policja nie dostała żadnego zgłoszenia odnośnie zdarzeń z udziałem wilków na terenie gminy Iwonicz-Zdrój. Policja nie miała też informacji o planowanych działaniach z Urzędem Gminy.
- Ostatnią interwencję związaną z wilkami odnotowaliśmy 3 lutego br. Miała ona związek z informacją o zagryzieniu psa. Konsekwencją tej interwencji było wystosowanie przez kierownika Posterunku w Iwoniczu-Zdroju pisma do Urzędu Gminy z apelem o zwrócenie uwagi na ten problem. Od tamtego czasu nie było innego zgłoszenia do Posterunku Policji w Iwoniczu-Zdroju - powiedział kom. Paweł Buczyński.
[AKTUALIZACJA 2]
Do sprawy krótko odniosła się również Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Rzeszowie.
Łukasz Lis, rzecznik prasowy RDOŚ w Rzeszowie poinformował, że pracownicy RDOŚ byli na miejscu i potwierdzili, że takie zdarzenie miało miejsce.
- Problemem w tym przypadku było to, że posesja graniczy z terenem leśnym i nie jest ogrodzona. W tym okresie (wczesna wiosna) takie zjawiska się zdarzają. Jest to niewątpliwie trudna i przykra sytuacja dla właścicielki tych psów - powiedział Łukasz Lis.
{rrrArticleSection}23699{rrrArticleSection}


Komentarze
Dodaj komentarz