Wojciech Zych, wiceprezes II-ligowego KSM Krosno, ocenił okres transferowy w wykonaniu drużyny z Podkarpacia, a także odniósł się do tematu klubowych finansów.
Okres transferowy za nami. Tym razem zaczął się dużo szybciej niż zwykle i trwał tylko półtora miesiąca. Jesteście zadowoleni z ruchów, które w tym czasie poczyniliście?

Wojciech Zych: Nie ulega wątpliwości, że z transferami trzeba było się trochę sprężyć. Nasza sytuacja jeśli chodzi o kontraktowanie zawodników jest gorsza w stosunku do niektórych klubów, bo nie obiecujemy pieniędzy za podpis pod umową. Z tego też powodu nasze koncepcje w trakcie okresu transferowego trochę się zmieniały, bo niektórzy żużlowcy dostawali lepsze propozycje, a nas nie było stać na zaoferowanie im podobnych warunków. Stawiamy za to na regularnie wypłaty w trakcie sezonu i tym chcieliśmy zachęcić żużlowców do związania się z nami. Wydaje mi się, że wyszło to naprawdę dobrze, więc odpowiadając na pytanie muszę przyznać, że jesteśmy zadowoleni. Wierzę, że nasi zawodnicy pokażą w przyszłym roku dobry speedway i kibice będą dumni z tego zespołu.

Jeśli miałby pan wymienić największy sukces i największy zawód tego okresu transferowego, to na kogo by pan postawił?

- Na pewno żałujemy, że nie udało się zatrzymać Ronniego Jamrożego. Byliśmy bardzo zadowoleni ze współpracy z nim, chodzi nie tylko o postawę na torze, ale także poza nim. To bardzo profesjonalny zawodnik, dostał jednak lepszą ofertę od zespołu z Ostrowa i oczywiście to szanujemy. Jeśli chodzi o sukcesy, to na pewno cieszymy się z utrzymania Mariusza Fierleja i Clausa Vissinga. Ponadto do zespołu doszedł Marcin Rempała, którego stać na bardzo dobre wyniki i wydaje mi się, że to będzie to bardzo skuteczny zawodnik.

Oprócz Marcina Rempały, w zespole startować będą także jego dwaj bracia i prawdopodobnie bratanek. Taki rodzinny klan w składzie ma jakieś plusy?

- Wydaje mi się, że nie ma to większego znaczenia, choć może to wpłynąć na atmosferę, na team spirit, a nam bardzo na tym zależy. W tym roku choć zdarzały się rotacje składem, to jednak mieliśmy bardzo zgraną paczkę. Zawodnicy zawsze dobrze rozumieli się na torze i w parkingu, pomagali sobie i chcielibyśmy, żeby podobnie było w przyszłym sezonie. Myślę, że przy pozytywnym klimacie w drużynie zawsze łatwiej jest o dobry wynik. Swoim ogromnym doświadczeniem przyczynić się do tego może Jacek Rempała, który z pewnością będzie pomagał braciom, synowi i reszcie zawodników.

Na którego żużlowca liczy pan szczególnie, że może zaskoczyć pozytywną jazdą?

- Myślę, że trochę niedoceniany jest Jacek Rempała, który co prawda ostatnio prawie w ogóle nie jeździł, ale pod koniec sezonu i tak pokazał trochę dobrego żużla podczas turnieju w Krośnie. O tym, że stać go na bardzo dobre wyniki jestem przekonany, w dodatku potrafi skutecznie jeździć i przygotować sprzęt na nasz tor. Kondycyjnie też powinien być odpowiednio przygotowany, bo wiem, że już teraz trenuje z synem i zapoznał mnie z całym swoim planem przygotowań.

W tym roku zmieniła się nieco koncepcja składu. W przeszłości był on budowany głównie w oparciu o obcokrajowców - tym razem jest możliwość wystawienia do meczu zestawienia zawierającego tylko polskich żużlowców.

- Przez ostatnie lata często myśleliśmy o zorganizowaniu zespołu z polskich zawodników. Chcieliśmy na nich postawić, bo tak jest wygodniej m.in. ze względu na frekwencję podczas treningów czy brak nerwówki, że ktoś w sobotę dozna kontuzji albo mocno uszkodzi sprzęt, a nasi obcokrajowcy często tego dnia startowali. Nie udawało się jednak tego w pełni zrealizować - teraz jest inaczej i zobaczymy jak to się sprawdzi. Oczywiście nie przekreślamy też obcokrajowców, bo jeśli będą się dobrze prezentować, lepiej od Polaków, to mogą się dostać do składu. Ten jest dość szeroki, więc jest w kim wybierać.

Kadra liczy aż trzynastu zawodników, ale jedynym młodzieżowcem jak na razie jest tylko Mateusz Wieczorek.

- Na pewno trzeba będzie kogoś jeszcze wypożyczyć i dobrze o tym wiemy. Jak już wiadomo, jest temat Krystiana Rempały, ale w Krośnie będzie mógł jeździć tylko na zasadach gościa, a potrzeba kogoś, z kim Mateusz mógłby rywalizować o miejsce w składzie. Rozmowy są w toku i zobaczymy co z tego wyjdzie. Muszę jednak powiedzieć, że mocno liczę na Mateusza Wieczorka. Pod koniec sezonu coraz częściej trafiały mu się udane wyścigi i mam nadzieję, że w roku 2014 przełoży się to na naprawdę przyzwoitą jazdę w lidze, szczególnie w Krośnie gdzie powinien już punktować.

Skład jest zbudowany, a kibice oprócz opublikowania terminarza, na pewno czekają też na informacje o biletach i karnetach. Kiedy w tym temacie powinno być wiadomo coś więcej?

- Do końca roku pewnych rzeczy możemy nie przeskoczyć, dlatego możliwe, że informacje o biletach i karnetach pojawią się dopiero w styczniu. Obecnie skończył się temat transferów, ale mocno pracujemy nad sponsorami, a to m.in. od ich wsparcia zależy, jakie ceny będą obowiązywać w roku 2014. Jeśli wszystko będzie szło po naszej myśli, to nie będziemy chcieli nic zmieniać i bilety pozostaną na tym samym poziomie co przez cztery ostatnie sezony. Jakaś drobna kosmetyka może jednak mieć miejsce. Jest to spowodowane m.in. tym, że zachęcamy młodzież do odwiedzania stadionu i dzieci do 12 roku życia wchodzą na zawody jednie za okazaniem legitymacji szkolnej.

Wspomina pan o sponsorach. Po całkiem udanym sezonie jest z ich strony bardziej pozytywny odzew niż miało to miejsce w poprzednich latach?

- Tak. Mamy już kilku nowych sponsorów, którzy zainwestują swoje pieniądze w nasz klub. Jest światełko w tunelu, że może to wyjść dużo lepiej niż zwykle, ale przed nami jeszcze ogrom pracy do wykonania, aby tak się stało. Z kolegami z zarządu pracujemy nad tym, żeby pozyskać jak najwięcej pieniędzy i myślę, że tak już zostanie do momentu aż ruszy sezon. Bardzo ważną częścią budżetu są też wpływy od kibiców i liczymy, że będą przychodzić tak licznie jak miało to miejsce w tym roku. Jestem z nich dumny, bo przez cały sezon wspierali nas na naprawdę wysokim poziomie i mogliśmy się poszczycić bardzo dobrymi wynikami frekwencyjnymi.

Budżet na pewno podreperowałoby 100 tys. zł, które klubowi zapłacić ma Martin Smolinski. Niemiec, przynajmniej na początku sezonu, zrezygnował jednak ze startów w lidze polskiej, więc można się domyślić, że kary jeszcze nie zapłacił.

- Zgadza się, kara nadal ciąży na zawodniku i jej nie zapłacił. Wiemy, że nie podpisał nigdzie kontraktu w Polsce, ale jeśli kiedyś będzie chciał to zrobić, to wówczas będzie musiał ją uiścić. Odnosząc się jeszcze do samej kary, wydaje mi się, że wykorzystaliśmy zapis regulaminowy w dosłownym tego słowa znaczeniu, nie naginając przepisu tak jak robią to niektóre kluby. Nie mieliśmy wobec zawodnika żadnych zobowiązań i z kontraktu wywiązaliśmy się w 100 procentach. Umowę jednak nie tylko my podpisaliśmy, jest dorosłym człowiek i powinien wiedzieć do czego się zobowiązał. W terminach w których go powoływaliśmy mógł przyjechać i nic nie stało wówczas na przeszkodzie. Muszę też zaznaczyć, że Martin Smolinski odmawiając przyjazdu tłumaczył się innymi powodami niż spotkaniami, o których informował kilka tygodni po nałożeniu kary. Nie widzimy w całej sytuacji naszej winy, a jedynie nieprofesjonalne podejście zawodnika.

Nikt jeszcze nie skomentował. Bądź pierwszy!

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. terazKrosno.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.