41-letni Sebastian U. z gminy Jasło skazany został przez Sąd Okręgowy w Krośnie za napad z siekierą na sklep, posiadanie narkotyków i kierowanie pojazdem pod wpływem narkotyków oraz zranienie siekierą swojego kolegi.
Śledztwo w sprawie wydarzeń, jakie rozegrały się w wigilijne popołudnie, 24 grudnia 2019 r. w Łękach Strzyżowskich, gm. Wojaszówka, prowadziła Prokuratura Rejonowa w Krośnie.

Cztery zarzuty dla oskarżonego

Zakończyło się ono postawieniem czterech zarzutów 41-letniemu Sebastianowi U. z gminy Jasło i skierowaniem aktu oskarżenia do Sądu Okręgowego w Krośnie.

Proces rozpoczął się i jak się okazało, zakończył 19 czerwca. Po odczytaniu aktu oskarżenia przez prokurator Barbarę Piotrowicz, oskarżony przyznał się jedynie do dokonania rozboju z użyciem siekiery na ekspedientce sklepu wielobranżowego w Łękach Strzyżowskich 24 grudnia ub. roku. Zaprzeczył natomiast by tego dnia posiadał przy sobie amfetaminę (nie wie, skąd się u niego znalazła) oraz żeby kierował samochodem pod wpływem narkotyków (również nie wie, skąd się wzięły w jego organizmie). Stwierdził też, że nigdy nie zażywał amfetaminy, czy marihuany.

Nie przyznał się również do zranienia siekierą swojego kolegi podczas spożywania alkoholu 9 maja 2019 r.

- Nie zrobiłbym mu czegoś takiego, bo to jest mój kolega. Nie mam pojęcia, dlaczego takie zeznania złożył, może ktoś inny mu to zrobił. Ja jestem spokojnym człowiekiem i nigdy nikogo nie pobiłem- powiedział 41-letni oskarżony.

Miejsce napadu wybrał przypadkowo

Sebastian U. w sądzie odmówił składania wyjaśnień, zgodził się natomiast odpowiadać na pytania sądu, prokuratora oraz swojego obrońcy, adwokata Tomasza Kustry.

Wcześniejsze wyjaśnienia oskarżonego oczytał sędzia Arkadiusz Trojanowski.

24 grudnia 2019 r. Sebastian U. wyjechał z domu i woził się bez celu po okolicy swoim osobowym seatem. Nie miał przy sobie żadnych pieniędzy.

- Jeżdżąc, wpadło mi do głowy, żeby pójść do jakiegoś sklepu, postraszyć sprzedawcę siekierą, co pomogłoby mi zdobyć pieniądze na święta. Siekierę woziłem już wcześniej w aucie, bo wykorzystywałem ją do rąbania drewna - wyjaśniał oskarżony.

Sklep w Łękach Strzyżowskich wybrał przypadkowo. Siedząc w samochodzie przy sklepie widział, że klienci już wyszli i pomyślał, że zdobycie pieniędzy będzie wtedy łatwe.

- Wszedłem do środka, postraszyłem sklepową siekierą, którą wyciągnąłem z plecaka, mówiąc, że jest to napad. Siekierą uderzałem w coś, ale przebiegu zdarzenia nie pamiętam. W pośpiechu opuściłem sklep z kasetką z pieniędzmi i uciekłem, ale zostałem złapany - kontynuował.

Dzięki przekazanym informacjom przez mieszkańców, policjanci znaleźli poszukiwanego mężczyznę na terenie jednej z posesji w Łękach Strzyżowskich. Próbował się ukryć w ogrodowej altanie.

Oskarżony dodał, że nie chciał zrobić krzywdy sprzedawczyni.

- Gdybym chciał, to zrobiłbym, wtedy, gdy chciała mnie powstrzymać. Mnie zależało tylko na pieniądzach, a nie na robieniu komuś krzywdy. Żałuję tego, co zrobiłem - stwierdził podczas jednego z przesłuchań.

Odpowiadając na pytania stwierdził między innymi, że był i cały czas jest pod specjalistyczną opieką lekarską, przyjmuje leki, a sytuacja zdrowotna przeszkadza mu w normalnym funkcjonowaniu.

Atak na kasę fiskalną

Sklep wielobranżowy w Łękach Strzyżowskich w wigilię czynny był od godz. 6 do 14. Budynek położony jest w centrum miejscowości, a tego dnia pracowała w nim niespełna 50-letnia ekspedientka. Około godz. 13.30 zaczęła już powoli sprzątać w sklepie. Wtedy wszedł mężczyzna w kurtce z kapturem.

- Zapytał się, czy jest jeszcze czynne. Potwierdziłam i podeszłam do kasy, żeby go obsłużyć. W pewnym momencie wyciągnął siekierę, zaczął uderzać nią w kable od kasy i część szufladkową. Mówił też coś w rodzaju: "dawaj k... kasę". Byłam w szoku i bardzo zdenerwowana, ale chyba mu coś powiedziałam, żeby poszedł. Nie słuchał jednak - zeznawała ekspedientka w sądzie.

Gdy już miał kasetkę z pieniędzmi w ręce, wtedy kobiecie udało się włączyć alarm, a sama wyszła za nim ze sklepu. W pobliżu miał pozostawiony samochód bez tablic rejestracyjnych, którym odjechał. Długo jednak nie ujechał, gdyż za moment uderzył w mostek i zaczął uciekać pieszo.

- Z relacji sąsiada, który przybiegł wiem, że ukrył się na jednej z posesji, ale został zatrzymany. Ja wróciłam do sklepu, bo przyjechała ochrona a później policja - powiedziała kobieta przed sądem.

Główna księgowa w firmie, do której należy sklep zeznała, że w ukradzionej kasetce było ponad 1,1 tys. zł i prawie całą kwotę udało się później odzyskać. Więcej pieniędzy przygotowanych do wpłaty do banku udało się ekspedientce wcześniej zabezpieczyć w innym miejscu. Natomiast straty spowodowane zniszczeniem kasy fiskalnej wyniosły ponad 2,2 tys. zł.

Z siekierą na kolegę

W sądzie zeznawał również 41-letni mężczyzna, którego Sebastian U. miał kilkakrotnie uderzyć siekierą, zarówno obuchem jak i ostrzem w różne części ciała w domu oskarżonego na terenie gminy Jasło. Potwierdził, że faktycznie doszło do takiego zdarzenia 9 maja 2019 r. podczas spotkania, w trakcie którego pili alkohol. Poszkodowany został najpierw przewieziony przez ojca do domu i tam opatrzony przez znajomych, po czym przetransportowano go do jasielskiego szpitala. Po zszyciu ran, na własne żądanie, wyszedł z lecznicy.

- Miałem zostać jeszcze w szpitalu na obserwacji, ale nie zostałem, bo mi się nie chciało - stwierdził 41-latek przed sądem.

Później miał jeszcze operację w szpitalu w Rzeszowie po dwóch złamaniach szczęki.

Dodał też, że wcześniej nie miał żadnych konfliktów z Sebastianem, nigdy nie zdarzały się takie sytuacje. Obydwaj znają się od szkoły podstawowej.

Sprawca napadu z siekierą na sklep w Łękach Strzyżowskich skazany
Ze względu na obowiązujące obostrzenia związane z koronawirusem podczas rozpraw w sądzie stosowane są dodatkowe zabezpieczenia

Mowy końcowe

Po przesłuchaniu świadków zamknięty został przewód sądowy i strony wygłosiły mowy końcowe. Prokurator zażądała dla oskarżonego łącznej kary 6 lat pozbawienia wolności.
Z kolei obrońca poprosił o wymierzenie jak najniższej kary w przypadku zarzutu rozboju z siekierą z 24 grudnia ubiegłego roku oraz uniewinnienie Sebastiana U. od zarzutów, do których oskarżony się nie przyznał.

4 lata więzienia

Jeszcze tego samego dnia, sąd ogłosił wyrok. Sebastiana U. uznano za winnego wszystkich czterech zarzutów aktu oskarżenia. Sąd Okręgowy w Krośnie skazał go na łączną karę 4 lat pozbawienia wolności. Dodatkowo mężczyzna otrzymał 3-letni zakaz prowadzania wszelkich pojazdów mechanicznych, musi też zapłacić między innymi 5 tys. zł na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej.

- Sprawa ta należała do oczywistych. Dowody zebrane w postępowaniu przygotowawczym nie budziły najmniejszych wątpliwości co do tego, w jaki sposób doszło do popełnienia przestępstw zarzucanych oskarżonemu - stwierdził w ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Arkadiusz Trojanowski.

Będzie apelacja?

Wyrok nie jest prawomocny. Prokurator rejonowy w Krośnie Iwona Czerwonka-Rogoś zapowiedziała, że zostanie złożony wniosek o sporządzenie pisemnego uzasadnienia wyroku i dopiero po jego analizie zostanie podjęta decyzja, co do ewentualnej apelacji. Podobne stanowisko zaprezentował obrońca oskarżonego, adwokat Tomasz Kustra.

~Bbs

22-06-2020 11:11 9 34

Siekiera była markowa czy takie byle co z targowicy?
Odpowiedz

~Chruscik

21-06-2020 10:48 7 34

Ja kiedys numer z nozem 210 pr 1 teraz 280 pr 1 otrzymalem 6 a tu 4 lata, dodatek 4 zarzutami ciezkimi, cos nie tak, w moim przypadku zakonczylo 8 lat plus recydywe powrot przespstw, nie ma adykwatnej kary I sprawidliwosci, kk kpk inne jedno z drugim zaprzecza przepis ie, tszeba miec szczescia I w garsci gwiazde
Odpowiedz

~Marek

21-06-2020 08:31 9 44

Do "brawo". Za co te brawa? Tobie też biją brawa, gdy wykonasz swoją pracę w terminie, do którego się zobowiązałeś? Bijesz brawa np. kierowcy autobusu, który przyjechał zgodnie z rozkładem jazdy, bo przecież mógł się spóźnić, gdyby chciał sobie dłużej pospać. Właściciel autobusu szybko by sobie ze spóźnialskim kierowcą poradził, po prostu wylał by go na "zbity pysk". Sądy działają bardzo źle, a receptą między innymi powinno być to, co groziłoby temu przykładowemu kierowcy.
Odpowiedz

~Loli

21-06-2020 07:55 7 41

Dożywocie, a nie 4 lata. Cwaniak się do tego dobrze przygotował. Wybrał najlepszy dzień w roku (tuż przed świętami, gdzie utarg jest najwiekszy), zamaskowany w kapturze, przyjechał bez tablic rejestracyjnych, żeby go nie namierzyć... Tylko, że był do tego stopnia naćpany, że nie dał rady auta prowadzić. Dożywocie.
Odpowiedz

~Rumcajs

21-06-2020 07:25 11 28

A czego takie szyby i renkawiczki?
Odpowiedz

~brawo

20-06-2020 11:55 5 49

A mówią że Polskie sady źle działają a tu proszę. Można? Można! Prawa dla Pana Sędziego!
Odpowiedz

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. terazKrosno.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.