W Sądzie Rejonowym w Krośnie trwa proces 58-letniego mężczyzny. Sprawa ma związek z tragicznym wypadkiem pracownika pogotowia energetycznego w Wojkówce.
Prokuratura Rejonowa w Krośnie oskarżyła Zbigniewa T. o narażenie Roberta S. na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.

Z ustaleń prokuratury wynika, że Zbigniew T. jako osoba odpowiedzialna za bezpieczeństwo i higienę pracy, nie dopełnił wynikających stąd obowiązków i w trakcie wykonywania montażu podłączenia przyłącza kablowego do czynnej linii napowietrznej niskiego napięcia z przewodami izolowanymi, doprowadził do porażenia prądem Roberta S. i nieumyślnego spowodowania jego śmierci w wyniku ostrej niewydolności krążeniowo-oddechowej.

Proces w Sądzie Rejonowym w Krośnie rozpoczął się 29 marca. Oskarżony nie przyznał się do winy i złożył szczegółowe wyjaśnienia. Zeznawali również pierwsi świadkowie. Pisaliśmy o tym w tekście Śmierć pracownika pogotowia energetycznego. Proces w sądzie w Krośnie

W ubiegłym tygodniu odbyła się również druga rozprawa, na której sąd wysłuchał kolejnych świadków. Elektromonter z pogotowia energetycznego powiedział, że oskarżonego i zmarłego kolegę spotkał 2 czerwca 2020 r. w południe na placu Rejonu Energetycznego Krosno. W marcu 2020 r. w miejscu, gdzie mieli pracować koledzy, stawiał słup energetyczny. Rozmawiali o pracach, które były tam jeszcze do wykonania. Świadek stwierdził w sądzie, że był zdziwiony, iż o tej porze mają jeszcze to zrobić, gdyż było już dość późno. Należało pobrać materiały, dojechać do Wojkówki do lasu, przebrać się i przystąpić do pracy. Zmiana kończy się o 15, a taka robota mogła potrwać około 4 godzin.
Potwierdził też, że w przypadku, gdy zespół nie może nawiązać połączenia z dyżurnym centrum dyspozytorskiego, gdy na przykład nie ma zasięgu, by powiadomić o rozpoczęciu prac, to takich robót nie powinno się wykonać.

Kolejnym świadkiem był dyżurny centrum dyspozytorskiego Rejonu Energetycznego Krosno, który pełnił dyżur w dniu wypadku. Podkreślił, że zgłoszenie o przystąpieniu do pracy pod napięciem ma podstawowe znaczenie. Po zgłoszeniu, dyżurny musi wydać polecenie na wykonanie takich prac. Zeznał też, że przed pracą pod napięciem, pracownicy między sobą mogą ustalić kto jest kierującym i z reguły jest tak, że to osoba dzwoniąca do dyżurnego jest tym kierującym. W tym przypadku zgłoszenia nie było i zespół nie powinien wykonywać takich prac.
Świadek stwierdził też, że możliwość zamiany funkcji kierującego w ramach zespołu pogotowia w ramach wykonywania prac pod napięciem wynika z instrukcji z roku 2015.
Sędzia znalazł w aktach sprawy tą instrukcję, ale nie doszukał się zapisów dotyczących zamiany funkcji kierującego zespołem.

- W tym przypadku pomyliłem się - odpowiedział świadek.

Dodał też, że w jego przypadku nigdy nie było sytuacji, aby została wykonana praca pod napięciem, a nie została wcześniej zgłoszona do dyżurnego centrum dyspozytorskiego.

W Sądzie Okręgowym w Krośnie zeznawał też mężczyzna, który feralnego dnia był dysponentem załóg pogotowia energetycznego. Potwierdził, że koło południa na placu firmy wywiązała się ostra dyskusja między dyrektorem technicznym a załogą pogotowia energetycznego, Zbigniewem T. i zmarłym Robertem S. Przedmiotem sporu było wykonanie prac w Wojkówce. Świadek zeznał, że Robert S. twierdził, że jest już późno i nie zdążą ich zrobić tego dnia. Prace jednak musieli wykonać.
Powiedział również, że w przypadku prac pod napięciem kierujący zespołem mogą się zmieniać po wspólnym uzgodnieniu, ale musi to być zatwierdzone przez dyspozytora. Tylko dyspozytor może wiążąco zmienić decyzję o zmianie kierującego, nie mogą tego zrobić samorzutnie.

Zeznania złożył lekarz z Zespołu Ratownictwa Medycznego SPPR w Krośnie, który był na miejscu wypadku. Powiedział, że czynności resuscytacyjne trwały około godziny, ale nie udało się przywrócić krążenia. Zmarły mężczyzna miał obrażenia dłoni świadczące o tym, że doszło do porażenia prądem.

Kolejna rozprawa ma się odbyć w maju br.


Nikt jeszcze nie skomentował. Bądź pierwszy!

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. terazKrosno.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.