Piotr M. usłyszał wyrok dożywotniego więzienia dwukrotnie w Sądzie Okręgowym w Krośnie, a także raz w Sądzie Apelacyjnym w Rzeszowie. Obrońcy oskarżonego złożyli kasację do Sądu Najwyższego w Warszawie. Ten w maju 2013 r. uznał, podobnie jak sąd w Krośnie, że jedyną karą dla zabójcy dwóch mężczyzn może być tylko dożywocie.
W sierpniu 2019 r. obrońca Piotra M. zwrócił się do Sądu Okręgowego w Krośnie z wnioskiem, by dwukrotny zabójca mógł pozostałą część kary odbyć w Niemczech. - Argumentował między innymi tym, że Piotr M. posiada obywatelstwo niemieckie, zna ten język, posiada w Niemczech rodzinę i przyjaciół. Skazany za podwójne zabójstwo wskazał, że podczas wieloletniej pracy w Niemczech poznał ludzi, z którymi łączą go więzy przyjaźni - poinformował sędzia Artur Lipiński, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Krośnie. Ponadto córka zamierza podjąć za zachodnią granicą naukę. Odbywając tam karę miałby możliwość kontaktu z bliskimi. Obecnie na przeszkodzie stoi zbyt duża odległość. Mimo tego, brat i siostra wielokrotnie odwiedzali go w zakładzie karnym.
Sąd Okręgowy w Krośnie uznał, że nie ma przesłanek do tego, by Piotr M. mógł się ubiegać o dalsze odbywanie kary dożywocia w zakładzie karnym w Niemczech.

W trakcie procesu w Sądzie Okręgowym w Krośnie Piotr M. mówił, że pojechał do Beska, gdzie po drodze zrobił zakupy. W czasie drogi powrotnej, przed południem, miało mu zabraknąć paliwa. Wówczas to zadzwonił do znajomej z gminy Rymanów z prośbą o pomoc. Sąd nie uwierzył jednak w tą wersję, gdyż od momentu zakupów w Rymanowie do zadzwonienia do znajomej, przez około dwie i pół godziny gdzieś musiał być i coś robić.
Piotr M. twierdził, że około godz. 14 pojawili się u niego na gospodarstwie Marcin z Bogdanem. W trakcie rozmowy miało dojść do kłótni. Później młodzi mężczyźni mieli go zaatakować widłami i metalowym prętem i wówczas padły strzały ze strzelby, którą Piotr M. miał przygotowaną na chorego lisa. Mężczyzna zapakował ciała do swojego nissana, wywiózł na teren gminy Bukowsko i tam zakopał w lesie.
Zdaniem sądu, do zbrodni nie doszło na terenie gospodarstwa, ale w miejscu odosobnionym, gdzie jest niewielka możliwość spotkania innych ludzi.
Piotr M. mógł poprosić Marcina D. i Bogdana K. o pomoc w przegonieniu bydła i obydwaj się na to zgodzili. Według biegłych, ciała zabitych mężczyzn musiały przebywać w wodzie. Nie wykluczone jest więc, że zostali zastrzeleni w Wisłoku.
Według sądu motywem zbrodni nie była klasyczna zazdrość wywołana zdradą młodej kobiety, która mieszkała u Piotra M. i z którą był związany.
Biegła psycholog uznała, że traktował ją przedmiotowo: wykonywała różne prace, miał ją przy sobie, odchodziła, wracała. Piotr M. nie oświadczał się co do dalszego związku z nią. W pewnym momencie pojawił się Marcin i młoda kobieta zwróciła na niego uwagę, szukając "alternatywy" dla związku z Piotrem M. Sąd uznał, że motywem zabójstwa była chęć ukarania Marcina i jego nowej dziewczyny. Osoby, którym ufał Piotr M., ośmieliły się ze sobą związać, mieli pomysł założyć wspólnie stadninę. Piotr M. utraciłby wtedy status osoby wyjątkowej, za którą niewątpliwie na tym terenie był uważany. A Bogdan był przypadkową ofiarą. Znalazł się w złym miejscu i złym czasie.


Komentarze
Dodaj komentarz