Piotr O. konsekwentnie nie przyznaje się do usiłowania zabójstwa, podtrzymuje, że nie ranił nożem kolegów, a doszło jedynie do szarpaniny, ale szczegółów nie pamięta, bo był zbyt pijany. Końcem stycznia z Zakładu Karnego w Rzeszowie napisał odręcznie kilkustronicowy list do Sądu Okręgowego w Krośnie. Na rozprawie, która odbyła się 6 lutego, sędzia Artur Lipiński odczytał nadesłany list. Oskarżony pisze w nim między innymi, że przez 26-letniego kolegę został kozłem ofiarnym w tej sprawie. Twierdzi, że to co zeznał przed sądem jest kłamstwem. Oskarżony podkreślił w liście, że on sam również miał obrażenia obojczyka, nerki, a głowa boli go do tej pory. Wspomniał o chwilowej utracie przytomności w chwili, gdy doszło do zdarzenia oraz, że został okradziony między innymi z leków, maszynki do robienia papierosów oraz alkoholu, który zakupił na stacji paliw w Iwoniczu.
- Nie działałem w żadnym zamiarze bezpośrednim pozbawienia życia ani Sławomira Ś. ani Mariana W. Przyjechałem do nich, bo chciałem się napić wódki. Przyznaję, że wcześniej byłem karany, ale nie użyłem nigdy noża ani nie straszyłem nikogo, że go zabiję. To, co się dzieje jest zwykłą nagonką na mnie - napisał Piotr O.
Powiedział też, że wszyscy chcą go skazać i już wydali na niego wyrok. - Ale nie widzą ogromu nieszczęścia, jaki mi wyrządzają. Jak zostanę skazany, będę się odwoływał do sądu apelacyjnego, a później do Strasburga - stwierdził oskarżony w liście.
Dodał, że od drugiej poły lat 80. ubiegłego stulecia jest pod stałą opieką lekarską.

Piotr O. na swoim koncie ma kilkanaście wyroków. W zakładach karnych przesiedział około 20 lat.


Komentarze
Dodaj komentarz