Katarzyna Urbanek wręczyła pani Marii list gratulacyjny Wójta Gminy Korczyna Jana Zycha oraz bony upominkowe, a Wojciech Tomkiewicz - bukiet kwiatów.
Pani Maria urodziła się w Korczynie. Dom rodzinny jubilatki znajdował się w najwyższej części wsi (a wówczas - miasteczka), w przysiółku Działy. Dzieciństwo pani Marii nie było łatwe, jej mama zmarła niecałe dwa lata po porodzie. Dziewczynka została oddana pod opiekę babci. Ojciec dorabiał do gospodarki jako tkacz, sztukę pracy na krośnie poznała również pani Maria. Wytworzone domowymi sposobami płótno, a później chodniki noszono, oczywiście piechotą, na sprzedaż do krośnieńskiej "Lnianki".
Dziś trudno uwierzyć jakie problemy pokonywali w tamtych czasach ludzie. Jubilatka dobrze pamięta zimę 1929 roku, wyjątkowo mroźną i śnieżną. Ostatni raz do szkoły w Korczynie poszła w listopadzie, zanim śnieg zasypał wszystkie drogi. W szkolnej ławie zasiadła ponownie dopiero "na Józefa", czyli w marcu następnego roku.

Któregoś dnia, jeszcze przed wojną, panią Marię okradziono z całego, skromnego zresztą, dobytku. Dziewczyna zmuszona była chodzić w koszuli nocnej, a idąc do kościoła zakładała babciną, dużą chustę, zachodziła w niej do koleżanki, od której pożyczała "niedzielne" ubranie.
Później przyszła wojna.. Maria Gazda wyszła za mąż, a w dwa tygodnie po ślubie otrzymała… skierowanie na roboty przymusowe do Niemiec. Wyjechało tam wielu jej znajomych. Jej samej udało się jednak uniknąć wojennej tułaczki. Seniorka wspomina też, że obok jej domu rozmieszczono stanowiska sowieckiej artylerii, ostrzeliwującej Niemców stacjonujących na Zagórzu.
Podczas okupacji niemieckiej w sąsiedztwie jubilatki ukrywani byli Żydzi. Maria Gazda wspomina, że jeść przychodzili do jej domu - każdy starał się pomagać jak tylko mógł.
Pani Maria pamięta również generała Stanisława Szeptyckiego. Jak opowiada, widywała go w kościele, siedzącego blisko ołtarza. Uczestniczyła też w jego pogrzebie w roku 1950.

Recepta pani Marii Gazdy na długowieczność? Prócz wrodzonej pracowitości i pogody ducha… Stulatka lubi czasem skosztować mały łyk piwa, który podobno najlepiej smakuje wtedy, gdy wypity jest w towarzystwie wnuka.
Dla jubilatki takiej jak pani Maria sto lat to za mało, z całego serca życzymy jej dwustu kolejnych lat!


Komentarze
Dodaj komentarz