Sędzia Piotr Wojtowicz ogłosił wyrok 10 grudnia w samo południe. Sąd Rejonowy w Krośnie skazał 25-letniego Mateusza H. na karę 2 lat i 6 miesięcy bezwzględnego pozbawienia wolności. Orzekł również między innymi zakaz kierowania wszelkimi pojazdami mechanicznymi przez okres 5 lat, zapłatę po 3 tys. zł na rzecz czwórki dzieci zmarłego mężczyzny tytułem częściowego odszkodowania i zadośćuczynienia oraz zwrot wydatków związanych z postępowaniem w kwocie ponad 8 tys. zł. Sąd z aktu oskarżenia wyłączył jedynie zarzut umyślnego wprowadzenia pojazdu w kontrolowany poślizg.

- Przemawiają za tym liczne, nie budzące wątpliwości fakty z akt sprawy. Nie pozostawiają one żadnych złudzeń, że prędkość oskarżonego była ogromna, niedostosowana do warunków ruchu, miejsca, w którym się poruszał i oznakowania jezdni. Oskarżony doskonale wiedział, że w tamtym rejonie znajdowały się trzy przejścia dla pieszych, które minął od skrzyżowania ulicy Wojska Polskiego z Bohaterów Westerplatte, przystanek autobusowy, skrzyżowanie. I tutaj powinien zachować szczególną ostrożność - powiedział sędzia Piotr Wojtowicz w uzasadnieniu wyroku.
Sędzia zaznaczył, że ślad hamowania pojazdu, blokowania kół liczył około 35 metrów, a potem był dystans około 10 metrów bezwładnego toczenia się pojazdu.
- To wszystko pozbawia nas złudzeń, iż prędkość pojazdu miała być mała, w granicach 60 km/h jak usiłował wykazać oskarżony. Do tego dochodzi dramatyczny opis obrażeń ciała Stanisława P., który swoim ciałem przebił szybę pojazdu. Impet uderzenia był ogromy - podkreślił sędzia.
Dodał też, że oskarżony będzie musiał sam odpowiedzieć sobie na pytanie, dlaczego w taki, a nie inny sposób prowadził samochód.
- Z pewnością będzie miał na to czas w trakcie odbywania kary, aby swoją autorefleksję w tym kierunku w jakiś sposób rozbudować - dodał sędzia Piotr Wojtowicz.

- Oskarżony neguje podstawowe elementy, na których oparte jest przypisanie mu winy, przede wszystkim ogromną prędkość. W takim przypadku wyrażanie ubolewania i przeprosiny muszą być uznane za nieszczere. Nie można bowiem równocześnie przyznawać się i nie przyznawać się. Taka postawa musi być uznana za dwulicową i nie może być brana pod uwagę jako okoliczność łagodząca - wyjaśnił sędzia.

Sędzia Piotr Wojtowicz przypomniał, że w dniu wypadku Mateusz H. jechał z Rzeszowa do Krosna na pogrzeb.
- Z danych aplikacji, którą miał włączoną w trakcie jazdy w kierunku Krosna wynika, że w jednym miejscu osiągnął prędkość 130 km/h. Na odcinku z Rzeszowa do Krosna nigdzie nie ma miejsca, gdzie można by jechać z taką prędkością. Oskarżony w jakimś stopniu hołduje tej przedziwnej kontrkulturze młodych ludzi, którzy samochodami realizują się w anarchizujących zachowaniach, które można spokojnie nazwać piractwem drogowym. Drogi publiczne nie są właściwe do realizowania takich zachowań - powiedział sędzia Piotr Wojtowicz.
Wyrok nie jest prawomocny. Obrońca oskarżonego, adwokat Przemysław Stępek zapowiedział złożenie apelacji od wyroku. Pełnomocnik pokrzywdzonych, adwokat Damian Długosz powiedział, że na chwilę obecną na pewno złożony zostanie wniosek o pisemne uzasadnienie.


Komentarze
Dodaj komentarz