Zabójstwo w Rymanowie-Zdroju. Kasacja Prokuratora Generalnego

Zabójstwo w Rymanowie-Zdroju. Kasacja Prokuratora Generalnego
Waldemar B. podczas ogłaszania wyroku w Sądzie Okręgowym w Krośnie w listopadzie 2017 r. fot. Andrzej Józefczyk

Prokurator Generalny wniósł kasację od wyroku Sądu Apelacyjnego w Rzeszowie, który skazał Waldemara B. za zabójstwo Piotra K. w nocy z 9 na 10 stycznia 2016 r. w Rymanowie-Zdroju. Sąd Najwyższy podjął decyzję 29 lipca.

24 kwietnia 2018 r. Sąd Apelacyjny w Rzeszowie skazał 60-letniego wówczas Waldemara B. na pięć lat i sześć miesięcy więzienia za zabójstwo swojego znajomego Piotra K. Wyrok ten był krótszy o rok w porównaniu z wyrokiem Sądu Okręgowego w Krośnie, od którego apelację złożyli zarówno obrońcy Waldemara B., jak i prokurator oraz pełnomocnik rodziny zmarłego Piotra K.

Apelacja w Rzeszowie

Sąd Apelacyjny w Rzeszowie uznał, iż nie było to zabójstwo z okrucieństwem, jak chciał prokurator, ale z zamiarem ewentualnym. Zdaniem sądu działał też w warunkach obrony koniecznej i miał w stopniu znacznym ograniczoną poczytalność z przekroczeniem granic obrony koniecznej.

Prokurator Generalny interweniuje

Od tego prawomocnego już wyroku przysługiwała jedynie kasacja do Sądu Najwyższego. I z tego prawa skorzystał Prokurator Generalny. Po zapoznaniu się z wszystkimi dostępnymi materiałami w tej sprawie zdecydował się wystąpić z kasacją do Sądu Najwyższego.

- Prokurator Generalny zaskarżył wyrok Sądu Apelacyjnego w całości, zarzucając rażące i mające istotny wpływ na treść wyroku naruszenie przepisów procedury karnej, polegające m.in. na zaniechaniu przez Sąd Apelacyjny w Rzeszowie rzetelnego i wnikliwego rozważenia zarzutów podniesionych w apelacjach prokuratora i pełnomocnika oskarżyciela posiłkowego. Zarzuty te dotyczyły wadliwej oceny materiału dowodowego dokonanej przez sąd I instancji i błędnego uznania, że oskarżony działał z zamiarem ewentualnym pozbawienia życia pokrzywdzonego oraz w warunkach przekroczenia granic obrony koniecznej. Ponadto w kasacji zarzucono sądowi odwoławczemu zaniechanie przeprowadzenia wnikliwej i kompletnej oceny materiału dowodowego, co skutkowało przyjęciem przez ten sąd, iż oskarżony w pierwszej fazie zdarzenia działał w warunkach obrony koniecznej. Podniesiono również, iż ustalenia sądu apelacyjnego nie znalazły odzwierciedlenia w dokonanym przez ten sąd opisie czynu - poinformował w odpowiedzi na nasze zapytanie Dział Prasowy Prokuratury Krajowej.

Decyzja Sądu Najwyższego

Sąd Najwyższy podjął decyzję 29 lipca.

- Sąd podzielił argumentację Prokuratora Generalnego podniesioną w kasacji, uchylił wyrok Sądu Apelacyjnego w Rzeszowie i przekazał sprawę do ponownego rozpoznania. Jednocześnie sąd odrzucił kasację złożoną przez obronę - poinformowała Martyna Łuczak z Zespołu Prasowego Sądu Najwyższego.

Ciosy nożem i taboretem

Przypomnijmy. Do tragedii doszło w domku letniskowym w Rymanowie-Zdroju. 60-letni Waldemar B., doktor nauk medycznych z Rzeszowa wybudował go na działce kupionej od Piotra K. Z czasem obydwaj mężczyźni zaprzyjaźnili się. W sobotę, 9 stycznia 2016 r. Piotr K. wracając wieczorem do domu postanowił zajrzeć do Waldemara B., który rano przyjechał z Rzeszowa. Rozmawiali na różne tematy, pili alkohol. Ustalono na pewno, że Piotr K. z Rymanowa-Zdroju widziany był żywy ostatni raz około 21.20. Wiadomo też, że już w niedzielę o godz. 1.50, 60-letni mieszkaniec Rzeszowa zadzwonił na numer alarmowy i poinformował, że jego znajomy nie żyje. Jak się okazało, obydwaj mężczyźni byli pijani. U Piotra K. stwierdzono blisko 3 promile alkoholu. Zdaniem Prokuratury Rejonowej w Krośnie, która prowadziła śledztwo w tej sprawie, Piotra K. zabił jego znajomy z Rzeszowa, który w trakcie zdarzenia mógł mieć między 1,1 a 1,6 promila. W trakcie kłótni i szarpaniny, zadał swojej ofierze blisko dziesięć ciosów nożem w twarz i szyję. Gdy pokrzywdzony już leżał, wziął taboret i tłukł go w twarz kantem siedziska. Zdaniem biegłych, uderzeń było od kilku do kilkunastu. Oskarżony wyjaśniał, że Piotr K. z nieznanych powodów zaatakował go. Miał chwycić za szyję, dusić i mówić, że go zabije. Waldemar B. tłumaczył, że próbował odstraszyć go nożem, ale nie przyniosło to skutku. Piotr K. dalej atakował go metalowym rozłupywaczem do drewna. Wówczas Waldemar B. złapał taboret i jak twierdzi, uderzając chciał go pozbawić przytomności, ale nie zabić. Jak uderzał drugi raz, poczuł tzw. aurę przed atakiem padaczki. Nic więcej już nie zapamiętał.
Zabójstwo w Rymanowie-Zdroju. Kasacja Prokuratora Generalnego
Tym rozłupywaczem do drewna Piotr K. miał zaatakować Waldemara B.

Dożywocie

W trakcie pierwszego procesu, który toczył się przed Sądem Okręgowym w Krośnie, prokurator Hubert Ohar zażądał dla oskarżonego 25 lat pozbawienia wolności, 150 tys. zł nawiązki dla wdowy i po 100 tys. zł dla synów zabitego mężczyzny.

- Oskarżony nie wyraził skruchy, nie poprosił o wybaczenie. Cały czas skupia się na tym, że Piotr K. go zaatakował i był to atak dzikiej bestii, a on się tylko bronił - mówił wówczas w mowie końcowej Hubert Ohar.

Jeszcze surowszej kary, bo dożywocia dla Waldemara B. zażądał adw. Bartosz Dragon, pełnomocnik rodziny zabitego Piotra K. - Łzy, które nieraz widzieliśmy na sali sądowej będą towarzyszyć rodzinie do końca życia. Piotr K. pomagał przy wychowywaniu wnuków i jak wytłumaczyć teraz małym dzieciom, że nie ma już dziadka, który chodził z nimi na spacery, bawił się, opiekował - mówił Bartosz Dragon.

Dwie tragedie

Z kolei obrońcy Waldemara B., adwokaci Tomasz Ostafil, Maciej Kiełtyka i Wiesław Ciekliński, podkreślali, że doszło do strasznej tragedii, w wyniku której cierpi rodzina zabitego. Zdarzenie także zmieniło życie rodziny oskarżonego, a samego Waldemara B. w sposób ewidentny. Ich zdaniem, bronił się przed atakiem swojej ofiary i działał w warunkach obrony koniecznej, ewentualnie ją przekroczył. Zwrócili też uwagę, że w chwili popełnienia czynu miał w znacznym stopniu ograniczoną zdolność rozpoznania znaczenia czynu i pokierowania swoim postępowaniem. Obrońcy powoływali się też na dotychczasową nienaganną opinię oskarżonego, jego osiągnięcia zawodowe, życzliwość do innych ludzi.

Wyrok

Wyrok w Sądzie Okręgowym w Krośnie zapadł na początku listopada 2017 r. Waldemar B. został skazany na sześć i pół roku pozbawienia wolności. Sąd uznał, że nie było to zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem a oskarżony działał z zamiarem ewentualnym, z przekroczeniem granic obrony koniecznej. W chwili popełniania czynu miał ograniczoną w stopniu znacznym zdolność rozpoznania jego znaczenia i pokierowania swoim postępowaniem. Oprócz kary sześciu lat i sześciu miesięcy pozbawienia wolności, Waldemar B. miał zapłacić 50 tys. zł żonie zabitego mężczyzny, a po 30 tys. zł synom Piotra K.

Sąd Apelacyjny w Rzeszowie, gdzie trafiło odwołanie, obniżył ten wyrok o rok.

Komentarze

Gacee
16.08.2020 06:03
W sondzie jednak jest sprawiedliwość?
Odpowiedz
moze
15.08.2020 20:57
uniewinnic i po problemie
Odpowiedz
W_86
15.08.2020 20:02
Niestety ten kto ma tytuł i "plecy" jest bezkarny a jeszcze z denata zrobili wariata ?‍♀️ Co za czasy ?‍♀️
Odpowiedz
cynik
15.08.2020 08:56
Czułem każda komórka mi mówiła, że taki będzie wyrok sądu.
Odpowiedz
cynik
14.08.2020 13:26
Wiedziałam że taki będzie sądu. Papugi i inni uczeni w piśmie za pieniądze zrobili z nieboszczyka kanalię i bandziora. Nie ma sprawiedliwości na tym świecie. Kto ma kasę ten ma rację. )-:
Odpowiedz

Dodaj komentarz

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Portal nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.